Jakiś czas temu, dość dawno:-) dostałam w prezencie szydełkowy bieżnik ze stylonowych nici w kolorze jasnego złota. Wtedy jeszcze jakoś miałam zupełnie inny pogląd co do wystroju wnętrz, dlatego obrus odłożyłam do szafki na samo dno. Dla mnie musiało być prosto, nowocześnie, bez jakiś szpargałów, serwetek, obrusików itp. Ale ostatnio, chyba za sprawą pisanego przeze mnie bloga, zmieniłam zdanie. Jak zobaczyłam na innych blogach jak może być w domu miło, przytulnie i ciepło za sprawą właśnie tych szpargałów:-), to po prostu oniemiałam!!! Stwierdziłam, że u mnie jest zimno, smutno i jakoś w ogóle mi się nie podoba:-/ Może się po prostu zestarzałam:-))) Będę musiała to wszystko pozmieniać, ale będzie to na pewno długi i kosztowny okres. Najpierw muszę się dobrze zastanowić w jaki styl pójść, co pozmieniać, co dodać i tak dalej, ale chyba bez jakiejś fachowej ręki się nie obędzie, która doradzi chociaż w tych głównych kwestiach:-) Ostatnio wyjęłam ten zapomniany bieżnik:-) Na mój stół do pokoju jest za długi, żeby go położyć prosto:-/, więc leży na ukos i jakoś teraz mi się podoba:-)))
Dzięki różnym zawirowaniom losu mam obecnie w domu masę różnych wełen. Są one bardzo cieniutki, bo były wykorzystywane do produkcji dzianin na maszynach. Teraz biorę przewijam je w sześć lub więcej nitek, w zależności jaką grubość potrzebuję i odświeżam swoje zdolności szydełkowe i druciane, bo coś z tą wełną trzeba zrobić:-) A uwierzcie mam jej naprawdę mnóstwo! Wełny, mieszanki wełniane, akryle, bawełny, anilany... Co prawda kolorystyka bardzo uboga, ale staram się coś tam wymyślać, żeby jakoś wyglądało:-) To dopiero początki i idzie jakoś wolno, ale budujące jest to , że ocieplaczki, które ostatnio pokazywałam znalazły takie uznanie w Waszych oczach:-) Co jakiś czas jak coś wydłubię to oczywiście pokażę.
Na koniec talerzyk z dzisiejszym szybkim obiadkiem. Smażona rybka miruna, niedawno odkryta z Biedronki. Bardzo smaczna, delikatna. Z suróweczką. Miały być też frytki, ale stwierdziłam, że za dużo kalorii na raz:-)
W tym miejscu dziękuję z całego serca wszystkim którzy zaglądają na mojego bloga i pozostawili tak miłe komentarze pod ostatnim postem !!! Nawet nie wiecie jak się cieszyłam, kiedy codziennie widziałam nowe tak pozytywne opinie:-) Buzia sama mi się śmiała:-) Dziękuję, dziękuję, dziękuję:-))) Witam w moich skromnych progach następne obserwatorki: Renkę, Szydełkową Mamę i Bulmę.
Pozdrawiam Was serdecznie i całuję mocno:-)))
Ja w domu mam taki trochę misz-masz i również kiedyś sądziłam, że szydełkowe obrusy czy serwety są nieco staromodne, ale jak zobaczyłam na niektórych blogach, że wszystko można dopasować to zmieniłam zdanie. Teraz wiem, że jak się serwetka nie nadaje na stół, to zawsze można ją wyeksponować w anty-ramie.
OdpowiedzUsuńNo ta na antyramę jest trochę za duża, ok 150 cm:-)
UsuńPozdrowionka:-)
Rybkę to ja lubię baaardzo:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNo to smacznego:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Chyba każda z nas przechodziła w swoim życiu okres fascynacji nowoczesnym stylem. Mnie wydawał się łatwy w utrzymaniu czystości i taki praktyczny, ale potem... jakoś tak pomału, zaczęły się wkradać bibelociki, serweteczki i inne ozdobniki. Czy wiek odgrywa w tym jakąś rolę? Kto wie, być może tak. Moja córka, która jest w tej chwili młodą kobietą, uparcie twierdzi, że u niej w domu wszystkich tych drobiażdżków nie będzie. Ja nic nie mówię, tylko się ukradkiem uśmiecham, wspominając sobie siebie sprzed lat :))) To fantastyczne, że masz w domu taki składzik wełenek, idzie zima będziesz miała z czego działać :))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak samo jest ze mną, z czasem człowiek dojrzewa:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Oj będziesz miała co robić zimowymi wieczorkami :) A co zmian w upodobaniach wizualnych to jakby mi ktoś kiedyś powiedział że będę się rzucać na wszystko co "hade made" to bym go po prostu wyśmiała :)
OdpowiedzUsuńRacja! Ja dopiero jak zaczęłam myszkować po blogach to zobaczyłam jak piękne mogą być wnętrza;-)
UsuńPozdrawiam:-)
Taki sielski styl w domu jest chyba ponadczasowy a nowoczensość zimna i mało przyjazna do tego ciągle się zmienia. Najważniejszcze jest czuć się dobrze u siebie. Obrusik śliczny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
p.s. u mnie też dzisiaj rybka tylko we włoskiej wersji:) czyli z oliwkami i w pomidorach:)
O, takiej to jeszcze nie próbowałam, ale ja nie lubię oliwek:-/
UsuńPozdrawiam:-)
Tak, tak to starość, hi hi hi Żartuję oczywiście, ale miałam/mam podobnie i stwierdzam, że to jednak dopada nas tęsknota za dawnymi czasami, kiedy to w domach raczej nie było minimalizmu a obrusy, bieżniki, dywany, kryształy:-) Piękny jest ten bieżniczek:-)
OdpowiedzUsuńDzięki:-)
UsuńPozdrawiam:-)
No, kochana, bardzo dobrze, że zmieniłaś zdanie, bo bieżnik jest tak piękny, iż chować go w szufladzie to grzech.:)
OdpowiedzUsuńNo, teraz jest na czołowym miejscu!
UsuńPozdrawiam:-)
Bieżnik rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńDzięki:-)
UsuńPozdrowionka:-)
Podziwiam pracę przy bieżniku!!!!!!!! Co do nowoczesności to też mi się przejadła. Nie ma to jak ponadczasowe skorupki;) Ale przychodzi z czasem...
OdpowiedzUsuńNo to akurat nie moje dzieło:-/ Może kiedyś wezmę się za jakiś większy projekt?
UsuńPozdrawiam:-)
Bieżnik jest rewelacyjny. Dobrze, że wyszperałaś go z szuflady.
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę!
UsuńPozdrawiam:-)
Ładny bieżnik. W poprzednim poście dokładnie widać piękno nici, z jakich jest zrobiony. Rybce mirunie przyglądałam sie,ale wycofałam sie.. Ciesze się,że to dobra rybka, a u Ciebie wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuńNo zgadza się, na tamtych zdjęciach jest to bardziej zauważalne:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Serweta jest piękna, nie narzekaj, ja uwielbiam ażury i mogę się pochwalić ostatnio wykonanymi swetrami, zapraszam:))
OdpowiedzUsuńWidziałam te twoje cuda:-) Ja jeszcze raczkuję, więc jakieś maleństwa robię:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Bardzo ładna pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńDzięki:-)
UsuńStaromodny element dekoracyjny w nowoczesnym wnętrzu wygląda rewelacyjnie, byle nie przesadzić z ilością. Bieżnik jest śliczny, rybki lubię bardzo. Zapraszam do mnie po wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńCieszę się z wyróżnienia od Ciebie jak gwizdek:-)))
UsuńPozdrawiam:-)
skoro masz tak wiele wełny, zawsze możesz uskutecznić jakieś rozdawnictwo :D... miruna kojarzy mi się z... Kabaretem Moralnego Niepokoju ;p
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak miruna może się kojarzyć z kabaretem:-)
UsuńPozdrawiam:-)
Oj jeszcze troszkę i też takie cudo zrobisz - zobaczysz !!!
OdpowiedzUsuńTeż mi się gusta pozmieniały a za młodu to ja tylko depech'owałam
a nie interesowałam co leży na stole hihihihi ale teraz to co innego
chodź ja zawsze wolałam starocie - nowe rzeczy czy lumpy to nie dla mnie
zawsze szukam to co mi pasuje a nie to co modne !!! Buziaki Beatko a może
kiedyś razem zjemy taką smaczną rybkę hihi ??? ;)))
Może kiedyś nadarzy się taka okazja:-)
UsuńPozdrowionka:-)
Zrobiłam się głodna patrząc na fotkę talerza pełnego pyszności :p mniam :) ładny bieżnik :)
OdpowiedzUsuńśliczny bieżniczek ja uwielbiam koronkowe rzeczy:) dziękuję za udział w mojej zabawie:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczny bieżnik. Mnie odkąd prowadzę bloga też zmienił się gust więc wiem o czym piszesz kochana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń