Jakoś nie mogłam się zabrać do niej, ale w końcu się udało. Po długim wertowaniu, bo oczywiście nie mogłam się zdecydować co wybrać, padło na ziemniaczane ravioli z wołowiną, a drugim razem na klasyczne calzone . Dzisiaj podam Wam obydwa przepisy, bo są bardzo smaczne!!! Może któraś wypróbuje i podzieli się opinią?
Na początek :
KLASYCZNE CALZONE
Ciasto
7 g suszonych drożdży
1 łyżeczka cukru
250 ml letniej wody
350 g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
1 łyżka oliwy
Drożdże z cukrem wsypać do naczynia, wlać 50 ml letniej wody i zostawić na 15 min, aż zacznie się pienić. Mąkę z solą wsypać do miski, w środku zrobić wgłębienie, wlać oliwę, drożdże i resztę wody.Zarobić ciasto.Przykryć i odstawić na 30 min. W tym czasie przygotować nadzienie:
100 g szynki wieprzowej
60 g salami
60 g parmezanu zetrzeć
100 g mozzarelli
2 pomidory
4 łyżki świeżego oregano
sól
pieprz
Wszystkie składniki pokroić. Wyrośnięte ciasto wyrabiać jeszcze przez 2 min. Ja dodałam więcej mąki, bo mi się kleiło. Podzielić na 4 lub 8 części. Rozwałkować na cienkie placki nie grubsze niż 6 mm.Nadzienie podzielić i rozłożyć na połowie wszystkich placków. brzegi zwilżyć wodą, złożyć na pół i dobrze docisnąć (tak jak pierogi).
Wstawić na 10-15 min do nagrzanego piekarnika, piec, aż się zarumienią. A, że akurat była piękna pogoda to zjedliśmy sobie na świeżym powietrzu:-) Miodzio!!!
A teraz drugi przepis:
ZIEMNIACZANE RAVIOLI Z WOŁOWINĄ
Nadzienie:
1 łyżka oleju
125 g mielonego mięsa wołowego
1 szalotka pokrojona w kostkę
1 ząbek czosnku zmiażdżony
1 łyżka mąki 1 łyżka koncentratu pomidorowego
150 ml wywaru wołowego (rozrobiłam bulion wołowy z kostki)
1 łodyga selera naciowego posiekana
2 pomidory pokrojone bez skórki
2 łyżeczki posiekanej świeżej bazylii
sól i pieprz
Olej rozgrzać na patelni i obsmażyć mięso przez 2-3 minuty. Dodać szalotkę i czosnek. Dołożyć mąkę i 1 min podgrzewać. Wlać bulion, dodać seler, pomidory i bazylię. Doprawić solą i pieprzem.Podgrzewać na małym ogniu ok 15 min. Przestudzić.
Ravioli
450 g ziemniaków rozgotowanych
2 żółtka
2 łyżki oliwy
sól i pieprz
175 g mąki
60 g masła do smażenia
liście bazylii
Ziemniaki ugotować, rozgnieść, dodać żółtka i oliwę, doprawić solą i pieprzem. Wsypać mąkę i zagnieść ciasto. W zależności od ziemniaków (lepiej stare nie młode i bardziej mączyste) trzeba dodać więcej mąki. Ja zrobiłam z młodych, więc sporo musiałam dodać, bo ciągle się kleiło. Ciasto podzielić na ok 15 części, uformować płaski placuszek. Na połowie nałożyć nadzienie i skleić brzegi. Obsmażyć na maśle po 3-4 min z każdej strony, aż się zrumienią. Udekorować bazylią i podawać. Niestety, ravioli nie zdążyłam zrobić zdjęć, tak szybko znikały, więc tylko obrazek z książki. Są naprawdę smaczne!!!
Chciałam Wam powiedzieć, że ostatnio wypróbowałam również przepis na ziołowe roladki drobiowe http://smakzycia1.blogspot.com/2013/06/zioowych-pasji-ciag-dalszy-czyli-zioa-w.html z bloga przemiłej Beatki, u której się zadomowiłam na dobre i gdzie kupiłam już kilka rzeczy w jej sklepie, między innymi zioła. Są one przepyszne!!! I zioła i roladki oczywiście:-))) Zachęcam do skorzystania z jej przepisów. Teraz jeszcze muszę wypróbować te z owocami:-)
Na koniec przegląd kwitnących kwiatów i krzewów na rabatce...
A te na tym samym podwórku, ale po drugiej stronie-u mojej teściowej:-)
Hura!W końcu przez przypadek udało mi się powiększyć zdjęcia:-) Wcześnie nie wiedziałam dlaczego zawsze się wklejają takie małe:-/ Ale człowiek uczy się całe życie, no nie?
Witam nowe obserwujące i zapraszam do komentowania:-)
Gorące pozdrowienia ze słonecznej Gdyni:-)))
Słonecznej powiadasz??
OdpowiedzUsuńto może ja... z tym deserkiem wpadnę?? ;-)))
Za raviolli nie przepadam ale calzone uwielbiam... jak wrócę do domku to wypróbuję przepis ;-)))
Twój kosz z dętki wciąż mnie zachwyca ;-)))
Oj, zapraszam serdecznie z tym deserkiem :-)))Słoneczko od rana świeci. Wczoraj tylko przelotnie popadało, że już śladu nie było po godzinie. W innych rejonach powodzie, a u nas susza! Co do kwietnika to poszukaj w internecie, jeżeli chcesz kupić, lub podpatrz, może masz kogoś co ci zrobi? Czekam na opinię o calzone...jak wrócisz do domku:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:-)))
Same smakołyki- wpadnę [ nie przepadam za gotowaniem] więc każde zaproszenie to coś / kwiatuchy kwitną wspaniale, a w Gdyni będę przejazdem za 2 tygodnie pozdrawiam ciepło Dusia
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem jakimś kulinarnym specem, ale czasami lubię coś nowego i fajnego zrobić. Lepiej mi idzie pieczenie ciast, choć i tu niespodziewanie czasami wyjdzie zakalec:-/
UsuńPozdrawiam :-)))
Oj kusisz jak ja tam wpadnę do tej Gdyni to
OdpowiedzUsuńsporo będzie zamieszania hehehe ;)))
Koniecznie muszę zrobić to Calzone nigdy
nie jest późno by się nauczyć hihi a ogród masz
piękny zazdroszczę ;)
pozDrawiaM słonecznie Z Wejerowa hehe !!!
To jest tylko namiastka ogrodu,wąski paseczek, rabatka moja- tak 16 m X 1,5 m, ale ukochana:-)))
Usuńpozdrawiam, dziś już nie tak słonecznie niestety:-/z Gdyni hehe
jeden przepis zamierzam wypróbowac... ale dopiero w sierpniu... ;)
OdpowiedzUsuńCzemu tak późno? Do sierpnia jeszcze daleko:-/Ale cieszę się bardzo, że coś cię zainteresowało:-)))
UsuńPozdrawiam:-)))
Dawno nie robiłam pierogów , może zrobie jakies wedle twojego przepisu , piekne zdjęcia kwiatów.
OdpowiedzUsuńBędę zaszczycona, a jeśli będą smakowały to już w ogóle:-)))
UsuńPozdrawiam
Ja też chętnie wyprónuję przepisik:)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, tylko później podziel się opinią:-)))
UsuńPozdrowionka:-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń